Kończąc IV tydzień odwyku czułam się momentami paskudnie (uboczny efekt oczyszczania organizmu) i zastawiałam się czy całe to doświadczenie ma sens. W tym miejscu uświadomiłam sobie jak ważne jest zdeklarowanie komuś ważnemu dla Was swojego postanowienia. Bo co bym miała napisać, że poddałam się? I mielibyście to wszyscy przeczytać- nie ma mowy!!! Tym sposobem przetrwałam tydzień V, bo wiedziałam że nagroda już jest blisko :)
Ciesze się że w końcu znalazłam tą grafikę! Pokazuje w prosty i przejrzysty sposób dlaczego zdecydowałam się rzucić cukier.
Tydzień VI
To już 1,5 miesiąca bezcukrowego życia! Próbuje kawy mrożonej z syropem karmelowym mojego chłopaka- nie jestem w stanie wypić więcej niż łyka, jest taaaaaaaka słodka. Weselne ciasta nie robią na mnie żadnego wrażenia, a po szklance soku rozglądam się za wodą z cytryną. Tak to jest ten moment kiedy Wasze kubki smakowe zmieniają preferencje. Rzeczy które dotąd uwielbialiście stają się dla Was zbyt słodkie i odruchowo zaczynacie je omijać !
Jednocześnie podczas VI tygodnia pozwalamy sobie na odrobinę słodyczy- czyli do swojej diety włączamy owoce o niskiej zawartości fruktozy :
- kiwi
- grejpfruty
- melony kasaba (mało słodkie i ciężko dostępne)
- borówki
- maliny
Chyba lepiej z terminem nie mogłam trafić- borówek i malin zarówno na targu jak i za domem mam pod dostatkiem :)
Tydzień VII
Podczas tygodnia VII trochę zaszalałam- w jeden dzień przekradło się małe jabłko, w inny kawałek arbuza. W piątek nieszczęsne domowe ciasto, a w niedziele pyszny tort, który babcia specjalnie przygotowała na moje imieniny ( nie za słodki, kawowo-malinowy- idealny!). Takie odstępstwa potrafią być demotywującę- ale to normalna część każdego odwyku. Dawniej sięgnęłabym po kolejne kawałki ciasta, bo przecież już złamałam swoje postanowienia. Teraz po prostu w towarzystwie zjadam z grzeczności daną mi porcję, i nie sięgam po dokładkę. Każde takie zdarzenie to dla mnie małe zwycięstwo, które motywuje do dalszej walki z cukrem :)
Jest jeszcze jeden ogromny plus bezcukrowej diety- patrzę w lustro i lekko nie dowierzam :) Od kiedy pamiętam zawsze miałam problemy z trądzikiem, a teraz jakby znika ?! Podkład poszedł w odstawkę- dla mnie rewelacja!
Gratuluję wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńGratulacje, jestem pod wrażeniem, nie sądzę, że wiele osób wykazałoby się taką wytrwałością. I fajnie, że pomimo małych wykroczeń się nie poddawałaś :)
OdpowiedzUsuń